Prawo do prywatności to świętość

Każdy z nas chce zachować odrobinę prywatności i zasadniczo nic w tym złego. Chcemy być sami podczas kąpieli czy wizycie w toalecie. Czynności fizjologiczne to wstydliwy temat, dlatego nie życzymy sobie, by nas ktoś obserwował w trakcie ich trwania. Po pierwsze to krępujące, a po drugie nie ma w tym ani odrobiny sensacji. Każdy przecież musi to robić, gdyż tak funkcjonuje organizm ludzki. Wypróżnienie i oddawanie moczu to norma codzienne dla każdego z ludzi.

Również w sprawach intymnych pragniemy zachować odrobinę anonimowości i spokoju. W związku z tym sprawy miłosne staramy się załatwiać w zaciszu własnego domu. Nawet tak niewinne pieszczoty, jak pocałunki czy przytulanie nie są tematem do debat publicznych. Okazywanie sobie tych uczuć na środku ulicy, nie jest więc w dobrym guście. Nie warto narażać się na ciekawość gapiów, czy niewybredne komentarze ze strony starszych osób.

W domu to całkiem co innego, bo jak mówi przysłowie: Wolność Tomku w swoim domku. W prywatnym mieszkaniu możemy robić, co nam się żywnie podoba. Gwarantuje nam to Konstytucja i zwykła ludzka wyrozumiałość. Ponieważ nasze życie należy wyłącznie do nas, nikogo nie powinno obchodzić, co robimy na terenie własnej posesji. Zresztą to nie dotyczy tylko naszego domu, bo także naszych osobistych spraw.
Na przykład szefa nie powinno obchodzić, co pracownik robi w czasie wolnym, gdy jest już po godzinach pracy. Wścibscy sąsiedzi to następna grupa, która uwielbia ingerować w cudze sprawy. Jedyny sposób, by ich się pozbyć, to ignorowanie ich zaczepek bądź zamontowanie w oknach porządnych żaluzji. Gdy i to nie pomoże, trzeba zastosować prosty komunikat, który brzmi: Nie życzę sobie być pod stałą obserwacją. Zapewne taki sposób spławienia intruza, zapewni spokój na dłuższy czas.

Jednak nie tylko w domu mamy prawo do prywatności. Również w internecie możemy wymagać, by szanowano naszą odrębność i odmienne poglądy. Nikt nie ma praca ubliżać nam tylko z tego powodu, że mamy inne zdanie na jakiś temat. Również szperanie w rzeczach osobistych takich jak laptop czy telefon komórkowy w ogóle nie wchodzi w grę. Jest jedna metoda, która nie pozwala odczytać, jakie strony internetowe odwiedzaliśmy, to czyszczenie przeglądarki. Nie jest ono zbyt skomplikowane i można je wykonać w każdej chwili.
Wystarczy tylko kliknąć odpowiednią zakładkę i chwileczkę poczekać. O czasie trwania decyduje liczba elementów, których chcemy się pozbyć.

Jeśli jest ich bardzo dużo, to czyszczenie przeglądarki trochę się wydłuża. Jednak, by to zrobić, nie potrzeba być znawcą komputerów. W zupełności sprawdzi się podstawowa wiedza z dziedziny informatycznej. Czyszczenie historii komputera przeprowadza się również po to, by sprzęt szybciej chodził. Nikt z nas przecież nie lubi, gdy zawiesza się komputer lub ładowanie strony internetowej, trwa całą wieczność. Internet polega przecież na szybkim przepływie informacji, a z wolno działającym komputerem nie da się tego zrobić. My raczej oczekujemy, by nasz laptop był jak błyskawica, a nie jak powolny, flegmatyczny żółw.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here