Od niepamiętnych czasów dbanie o dom i dzieci należało do obowiązków kobiety. Miała również za zadanie wspaniale prezentować się przy mężu- stanowić swoistą jego ozdobę. Czy ten stereotyp utrzymuje się po dziś dzień? Na ile miał on swoją słuszność przed wiekami, a na ile teraz blokuje kobietom drogę po sukces? Na te, jak i na inne nurtujące nas pytania postaramy się odpowiedzieć w dalszej części.
Każdy z nas posiada przypisaną sobie na stałe funkcję w hierarchii społecznej. Czasem zależy ona od naszych umiejętności, wieku, pochodzenia, etc. Jest jednak kategoria ograniczeń, która pozostaje niezmienna. Mianowicie- płeć. Możemy mówić o próbach wprowadzenia równości, kontroli standardów pracy, uniezależnieniu się kobiet- to wszystko na szczęście prawda. Jednak czy naprawdę płeć piękna została w pełni uwolniona od krzywdzących ją obowiązków? Niekoniecznie.
Dla przykładu przyjrzyjmy się standardowej rodzinie państwa X- żona, mąż i dwójka dzieci w wieku wczesnoszkolnym. Dwoje rodziców pracuje na pełen etat, ich pociechy uczęszczają do podstawówki. Co zatem jest nie tak w tym modelu? Na pierwszy rzut oka wszystko zdaje się być idealne. Zastanówmy się zatem jak wygląda ich przykładowy dzień- wstają rano, odwożą dzieci, wracają, jedzą obiad, porozmawiają, idą spać. Przyjmijmy, że państwo X nie wybiegają zamożnością ponad przeciętną rodzinę, więc nie stać ich było na zatrudnienie pomocy domowej, czy cotygodniową ekipę sprzątającą. Nie wspominając już o kucharce. Kto zatem zajmuje się domem? Oczywiście żona. Fakt, że zarabia na utrzymanie rodziny nie zwalnia ją bowiem z obowiązków domowych. To ona, pomimo 8 godzin spędzonych w biurze, czy też w sklepie, musi obudzić dzieci, przygotować wszystkim śniadanie, zrobić obiad, wyprać, wyprasować, odkurzyć, zrobić zakupy, a tuż przed świętami sprawdzić czym czyścić mosiądz (wiadomo, że coroczny bożonarodzeniowy nalot teściowej skończy się docinkami odnośnie bałaganu). W tym momencie wielu z nas zastanowi się- jak ona to robi? Jak można godzić pracę zawodową z pracą na pełen etat w domu, przy dzieciach i mężu? Najwidoczniej można. Co więcej- robi tak większość polskich kobiet. Dostają one bowiem szansę na kształcenie się, kreowanie swojej kariery- ale w kategoriach hobby. Nikt przecież nie zrobi za nie tych wszystkich niezbędnych czynności. Nie posprząta, nie nakarmi dzieci, nie posadzi kwiatów. W tym właśnie się objawia bolączka współczesnego świata- chcemy przyjąć nowe standardy, nie pozbywając się tym samym starych. Ich połączenie- owszem- jest możliwe, lecz jakim kosztem. Można z czystym sumieniem stwierdzić, iż kobiety są niewolnicami stereotypów. Są niczym związane łańcuchami. Nie wolno im wyjść poza przyjęte ramy. Mniejsza o porządki- co się dzieje, gdy współczesna kobieta otwarcie przyznaje, że nie chce zakładać rodziny, że nie czuje instynktu macierzyńskiego? Staje się obiektem jawnego hejtu. Nieliczni mają odwagę stanąć w jej obronie, a cały świat jakby uznaje ją za wyrodną, niegodną bycia przedstawicielką płci pięknej. Czas to zmienić na dobre. Nie pozwólmy, aby to, co stanowi podstawę i siłę każdego sukcesu- kobiety- były wciąż obciążane wydumanymi stereotypami.